Forum Wszystko o dwóch kółkach. Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rajd Drezno Wrocław / Dresden Breslau Rallye (hannibal)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o dwóch kółkach. Strona Główna -> Zloty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mati.grucha
Żóltodziób
Żóltodziób



Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cigacice
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:15, 13 Lut 2010    Temat postu: Rajd Drezno Wrocław / Dresden Breslau Rallye (hannibal)

Mała relacja z rajdu z ubiegłego Roku

Prawie 300 rajdowych pojazdów. 1400 km trasy w terenie, przebyte w ciągu ośmiu dni. Kurz, palące słońce, błotne przeprawy, wyczerpujące z zawodników resztki sił oraz sportowa rywalizacja na najwyższym światowym poziomie. Rajd Drezno-Wrocław 2008 nie zawiódł nikogo!

XIV edycja rajdu Drezno-Wrocław zgromadziła największą w swej historii liczbę uczestników. Najlepsi zawodnicy z całej Europy przybyli na „mały Dakar", by sprawdzić swoje umiejętności, swoją kondycję, swoją wytrwałość i determinacją. Ale głównie po to, by przeżyć wspaniałą przygodę i z pewnością się nie rozczarowali. Zapraszamy do relacji z każdego dnia rajdu i przeczytania jak poczynali sobie w nim nasi reprezentanci.

Prolog jest nasz!


Sobota 28 czerwca, pierwszy dzień „małego Dakaru" wita nas lejącym się z nieba żarem i lekkim wiaterkiem. Od godziny 12:00 na starcie prologu kolejno ustawiają się motocykle, quady, samochody terenowe oraz ciężarówki. Trasa, jaką przygotowali dla nich organizatorzy była 2-kilometrową pętlą, którą każdy zawodnik musiał pokonać trzykrotnie. Niestety z powodu awarii nie wszystkim się to udało. Hopki, uskoki, przejazdy przez hale, szybkie, betonowe odcinki, pokryte delikatnym piaskiem, na których quadowcy pięknie latali bokami, zaoferowały mnóstwo frajdy zarówno zawodnikom, jak również licznie przybyłym kibicom. Nie zabrakło też atrakcji dla miłośników przeprawy. Dwumetrowy kanał, wypełniony do połowy wodą, dla bardziej doświadczonych motocyklistów nie był wielkim problemem. Jednak po ich przejeździe, quadowcy mieli już znacznie utrudnione zadanie i podobnie jak wielu motocyklistów, musieli korzystać z pomocy panów, którzy wraz z zawodnikami ręcznie wyciągali utopione w błocie maszyny. Nie obyło się też bez rolek, co można zobaczyć w fotogalerii.

Pomimo zróżnicowanego terenu, lub właśnie dzięki niemu, etap I bardzo spodobał się wszystkim zawodnikom, a szczególnie naszym reprezentantom, gdyż zdobyliśmy poleposition we wszystkich czterech kategoriach. Następnego dnia, po uroczystym starcie z Mostu Augusta, uczestnicy rajdy przemieścili się na teren podberlińskiego, nieczynnego lotniska, obok ośrodka Tropical Island. Tam rozegrał się drugi etap rajdu.

Kurz, kurz i jeszcze raz kurz

Trasą, jaką przygotowano do niedzielnego etapu rajdu Drezno-Wrocław 2008, miała również postać pętli o długości ok. 7 km. Był to stary tor motocrossowy, z odcinkami w postaci tzw. tarki, na którym jedynie motocykliści mogli rozwinąć większe prędkości. Użytkownicy innych pojazdów musieli jechać wolniej i uważać, by nie uszkodzić zawieszenia. Dodatkowym utrudnieniem było palące słońce oraz ogromne tumany kurzu, które ograniczały widoczność i przepełniały płuca zawodników. Ten dzień okazał przychylny jedynie dla naszych debiutantów na quadach. Mariusz Ryczkowski, Rajdowy Mistrz Polski Samochodów Terenowych z przed 2 lat, startujący w rajdzie dla odmiany na quadzie oraz Łukasz Kędzia, jeżdżący na quadach zaledwie od kilku miesięcy zajęli kolejno pierwszą i drugą pozycję w swojej kategorii. Krzysztof Kretkiewicz - ubiegłoroczny zwycięzca rajdu Drezno - Wrocław, pogubił się w trasie, za co otrzymał karę w postaci 10 min. Orientację w terenie stracił również nasz czołowy motocyklista, Wojciech Rencz i po doliczonej karze uplasował się na trzeciej pozycji. Wczesnym rankiem następnego dnia miasteczko rajdowe przemieściło się na nasze ukochane, polskie ziemie, gdzie osiedliło się na terenie żagańskiego poligonu wojskowego. Zawodnicy natomiast opuścili karawanę w lasach oddalonych o kilkanaście kilometrów od przygranicznego miasteczka Gubin, skąd rozpoczynał się trzeci etap rajdu.

Witaj Polsko!

Poniedziałkowy etap rajdu, to już było prawdziwe ściganie, gdzie zawodnicy nie jeździli w kółko, lecz musieli, jak najszybciej przejechać z punkt A do punktu B. OS, którego długość wynosiła 110 km, wymagał od zawodników umiejętności posługiwania się roadbookiem, dobrym nawigowaniem oraz czujnością, gdyż punkty kontroli przejazdu znajdowały się w najmniej spodziewanych miejscach. Pecha miał najlepszy niemiecki zawodnik, jadący na quadzie Honda TRX 680, któremu na dwa kilometry przed metą skończyło się paliwo.

W tym etapie odbyły się także pierwsze przeprawy rzeczne, z których quadowcy i motocykliści musieli pokonać tylko dwie. Naszym rodakom przeszkody te nie sprawiły większych problemów. Jedynie Łukasz Kędzia musiał użyć wyciągarki, na co stracił kilka minut.

Uśmiech do fotoradaru i dzida w las

Czwarty dzień rajdu rozpoczął się oficjalnym startem z centrum miasta Żagań, gdzie zgromadziły się tłumy kibiców. Należą się duże wyrazy uznania dla burmistrza miasta, który na kilka godzin zamknął cześć dróg miasta i zabezpieczył je policją, by wszyscy zawodnicy mogli w spokoju wystartować. Wybiła godzina 9:00, gdy wystartowali pierwsi zawodnicy. Na końcu miasta czekała ich mała niespodzianka w postaci fotoradaru. Błysk jego flesza budził obawy wśród rajdowców, czy za złamanie przepisów ruchu drogowego nie dostaną minut karnych. Na szczęcie było zupełnie odwrotnie i każdy najszybszy pojazd w swojej kategorii otrzymał małą nagrodę. Najszybszy quad osiągnął prędkość 104 km/h, a jechał nim Łukasz Kędzia, motocykl - 125 km/h, samochód terenowy 141 km/h i ciężarówka 117 km/h.

Cały etap podzielony był na trzy części, co w sumie wraz z dojazdówkami wyniosło ok.190 km trasy. Niestety, wcześniej wspomniany „najszybszy quadowiec w Żaganiu", podczas manewru wyprzedzania wpadł w dziurę, po czym jego pojazd wylądował na jego nodze. Nie zniechęciło to jednak Łukasza do startów w dalszych etapach i ukończeniu „małego Dakaru", ale z pewnością ten wypadek na długo pozostanie w pamięci Polaka.

Hannibal - morderczy maraton

Środa była dniem, na który jedni czekali ze zniecierpliwieniem, a inni z obawą. Tego dnia, wraz z dojazdami, zawodnicy musieli pokonać aż 500 km trasy! Podzielono ja na cztery OSy, z których trzy stanowiły długie, proste i bardzo szybkie szutry, co wszystkim bardzo się podobało. Czwarty odcinek nie był już tak miły. Odbył się na poligonie drawskim, gdzie większość terenu stanowią lasy, mokradła, góry i oczywiście czołgówki. W ruch poszły wyciągarki, liny i inne pomocne w takim terenie osprzęty. Wysiłek fizyczny, upał, zmęczenie, kontuzje i częste niewyspanie ostro dało się we znaki wszystkim zawodnikom. Część z nich po prostu nie dojechała do mety, co świadczy jak trudny zarówno dla zawodników, jak i ich pojazdów był ten odcinek.

Odpoczynek? Wcale nie!

6. dzień rajdu, teoretycznie miał być dniem odpoczynku, ale było tak tylko teoretycznie. Pomimo, że trasa liczyła sobie jedynie 80 km, to jednak wiodła po bardzo trudno ukształtowanych terenach, gdzie ostatnie ślady obecności człowieka pochodziły być może z czasów II Wojny Światowej. Wymagały od zawodników bardzo dobrej orientacji w terenie, koncentracji oraz umiejętnego posługiwania się roadbookiem oraz nawigacją. Nawet najlepsi błądzili po lesie, szukając właściwej kratki na roadbooku. Zdarzyło się to także Jackowi Bujańskiemu i za brak dwóch pieczątek otrzymał 4-godzinną karę.

Powtórka z rozrywki

Piątek to kolejna porcja trudnych terenów podobnych z dnia wcześniejszego tylko w wydaniu o 60 km większym. Żaden wcześniejszy OS nie był tak długi (nawet te na Hannibalu), co w takim terenie było kolejnym trudnym wyzwaniem dla zawodników i ich maszyn. Na tym etapie Jacek Bujański uległ poważnemu wypadkowi. Na szczęście był w stanie o własnych siłach dojechać do mety, po czym został zabrany do szpitala na obserwację. Jeszcze tego samego dnia Mr Quad powrócił do bazy rajdu i pomimo wielu stłuczeń wystartował w sobotnim, ostatnim etapie.

Jeszcze tylko jeden dzień

W ostatnim dniu rajdu Drezno-Wrocław 2008 zawodnicy walczyli już tylko o dojechanie do mety. Do przejechania mieli dwie, 40-kilometrowe pętle, które nieznacznie różniły się od siebie. Aby nie stracić orientacji w terenie i nie pogubić trasy, zawodnicy musieli jechać bardzo spokojnie i w pełnej koncentracji. Po siedmiu dniach morderczego rajdu nie było to jednak proste zadanie. Gdy nadeszła godzina 21:00 całe miasteczko rajdowe, wraz z zawodnikami zebrało się w jednym miejscu. Wtedy to organizator imprezy ogłosił końcowe wyniki i oficjalnie zakończył 14. Rajd Drezno-Wrocław.

Podsumowanie

14. Rajd Drezno-Wrocław, głownie za sprawą dopisującej pogody był zupełnie inny niż jego poprzednia edycja. Podczas ubiegłorocznego Drezno-Wrocław, przez większość dni rajdu padał gęsty deszcz, który podłoże zamieniał w grubą warstwę błota, a dziury po czołgach wypełniał wodą. Odbiło się to mocno zarówno na tężyźnie fizycznej, jak również psychice zawodników.

Niemożna jednak powiedzieć, że jeśli nie pada deszcz to jest łatwo. Nieustający upał, wiatr, kurz w oczach i płucach, nie były łatwym przeciwnikiem do pokonania. Tak, jak rok temu wyprzedzenie quada na trasie nie przysparzało doświadczonym zawodnikom trudności, tak w tym roku, za sprawą ogromnych ilości kurzu było to niemożliwe.

Niemniej jednak raj Drezno-Wrocław 2008 został bardzo pozytywnie odebrany przez naszych zawodników, którzy przez cały rajd byli kandydatami na pierwsze miejsca we wszystkich czterech kategoriach. Niestety los nie był tak łaskawy. Jedynie Krzysztofowi Kretkiewiczowi, który umiejętność doskonałego nawigowania i poruszania się w trudnym terenie nabył startując w rajdach samochodów terenowych, udało się ukończyć D-W na pierwszej pozycji. Zarówno Krecik, jak i my mamy powody do dumy, gdyż jest on pierwszą osobą w 14-letniej historii rajdów Drezno-Wrocław, która wygrała dwa razy z rzędu. Oto co powiedział nam o rajdzie:

„Drezno-Wrocław 2008 - rajd legenda! Tegoroczna edycja zupełnie inna od poprzedniej. Było mało błota, za to ogromne ilości kurzu i setki kilometrów odcinków specjalnych. Tego nie można spotkać w innym miejscu. Rajd ten jest klasą sam w sobie. Każdy kto dojedzie do mety jest zwycięzcą. Mam nadzieje, że w przyszłym roku, na starcie do „polskiego" rajdu stanie jeszcze więcej krajowych załóg".

Wielkie brawa należą się również organizatorom tego niezwykle dużego przedsięwzięcia. Wszystko było tak, jak być powinno. Trasa, sędziowie, gastronomia, zabezpieczenie medyczne, roadbooki - wszystko zostało należycie przygotowane. Do tego ostatniego pojawiły się małe zastrzeżenia od strony motocyklistów i quadowców, którzy roadbooki otrzymywali w postaci bloków kartek. W wyniku tego musieli codziennie tracić kilka godzin na sklejenie setek kartek. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku Albert Gryszczuk, który w całości przejmie organizacje rajdu, postara się wyeliminować ten problem.


Tegoroczny rajd Drezno-Wrocław był z pewnością udany
- powiedział organizator rajdu, Albert Gryszczuk.
Dzięki sprzyjającej pogodzie rajd okazał się łatwiejszy, niż jego poprzednia edycja, która została okrzyknięta najtrudniejszym D-W w całej historii rajdu. W tym roku możemy poszczycić się rekordową ilością startujących zawodników, za co chciałbym im serdecznie podziękować.

Trochę rozczarowali mnie nasi reprezentanci. Po świetnym prologu liczyłem na lepsze wyniki końcowe. Mamy mało doświadczenia w tego typu rajdach i myślę, że za rok z pewnością będzie lepiej. Jeśli chodzi o przyszłą, 15. edycję „małego Dakaru" to z pewnością zostaną zawarte małe zmiany. Największą z nich będzie wprowadzenie systemu satelitarnego śledzenia zawodników. Planujemy również wprowadzić jeszcze większą ilość odcinków specjalnych. Jednak poza drobnymi modyfikacjami reszta pozostanie niezmieniona, gdyż rajd Drezno-Wrocław żyje własnym życiem i chcemy by tak pozostało..."

My także dołączamy się do podziękowań Alberta za tak liczną frekwencję polskich załóg. Wierzymy, że w przyszłym roku Polacy w zupełności zdominują Drezno-Wrocław 2009 i zwyciężą we wszystkich czterech kategoriach.

Zapożyczono z :
Kod:
http://www.scigacz.pl/Drezno-Wroclaw,2008,relacja,6264x2.html


Chciałbym tylko dodać że, pokaz zdjęć jak i najgorszy odcinek rajdu, przebiega przez moje okolice Skórzyn-Osiecznica-Krosno


Zawsze odbywa się w sierpniu Smile. W tym roku jak zwykle jade na rajd Smile.

Tak więc można się zebrać w jedną grupę Smile. I się dogadać co i jak.

Naprawdę warto

Mała zachęta. Pokaz zdjęć mojego autorstwa Smile http://www.youtube.com/watch?v=A35Dqp2w91o


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o dwóch kółkach. Strona Główna -> Zloty Wszystkie czasy w strefie GMT
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1